Mam nadzieję, że Szalonemu Kapelusznikowi, w którego rewelacyjnie wcielił się John Deep, udało się wprowadzić odpowiedni nastrój. Jak przeważnie u Disneya – całość zrealizowana z rozmachem i przyjemnie się to ogląda.
Nie o tym jednak chciałam…
Dziewiętnastowieczna powieść Lewisa Carrolla po dziś dzień wzbudza kontrowersje. Namnożyło się wokół niej wiele teorii.
Ta o uzależnionej Alicji śniącej swoje narkotyczne sny jest równie dobra jak hipoteza o pedofilii autora Charlesa Ludwige’a Dodgsona. Obie zaś niczym nie ustępują koncepcji Aleistera Crowleya o okultyzmie i magii…
W dół, w dół, wciąż w dół.
Czy już nigdy nie skończy się spadanie?
W dół, w dół, wciąż w dół.
Jakiś czas temu moją uwagę przykuł wywód o wątkach erotycznych w Alicji…
Zaklęte w kluczach, pogrzebaczach i igłach fallusy…
Norki, domki i drzwi symbolizujące vaginy…
Ditorisy i clitorisy fruwające nad psychotropowym jedzeniem…
Nic – tylko siąść i z rozpaczy się [intelektualnie oczywiście] zaspokajać, współczując z biedną Alicją, podejrzewaną zarówno o kompleks Edypa jak i Elektry, o atawistyczny biseksualizm, kazirodztwo, strach przed kastracją i niechęć do macierzyństwa….
W tle pojawiło się jeszcze wyjaśnienie symboli związanych z pogrzebaczem, nożem i trucizną, żonglowanie idami, libidami i superegami, Tanatosami i Erosami oraz parę innych freudyzmów…
Był nawet jeden jungizm, chociaż Alicja… powstała wcześniej niż doczynek do Freuda…
Nie to, żebym była nieprzejednaną przeciwniczką wykorzystywania psychoanalizy w interpretowaniu dzieł, ale… Trochę mi te wszystkie supozycje przypominają rittbergera kręconego na wodzie…
No tak, w ten sposób można „sprofanować” każda bajkę i każdą historię. Czasami w umysłach krytyków i badaczy budzą się chyba demony… a autorzy w grobach się przewracają.
PolubieniePolubienie
Witaj, Jotko.
Najgorsza jest chyba przesada.
Nikt nie zaprzecza istnieniu erotycznego wątku w „Alicji…”, ale namaszczanie każdego niemal przedmiotu freudowskimi podtekstami czyni z tej powieści coś lepkiego, brzydzącego i męczącego przy tym, aż do granic wytrzymałości.
Chciałam dać link do artykułu, o którym piszę, ale zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach i nie można go znaleźć:( Poświęciłam szukaniu dwa dni i pierwszy raz zdarzyło mi się, że nie znalazłam, czego szukałam.
Pozdrawiam:)
PolubieniePolubienie
Jaka ta sława jest przewrotna. Carroll to autor poważnych prac naukowych w Oxfordzie, a tymczasem to baśń dla dzieci przyniosła mu rozgłos. Trzeba pójść do psychoanalityka, bo być może przez to, że Alicja wpadła do króliczej nory?
Nie sposób zliczyć mnogości interpretacji i porównywania z innymi utworami, np. Puchatkiem.
Podam trzy metody analizy naukowej Alicji:
1. metoda ekwiwalencji formalnej (Morawska, Słomczyński)
2.metoda dynamicznej adaptacji (Marianowicz)
3. metoda adaptacji kontekstualizowanej (Kozak)
Żeby się wyróżnić we współczesności trzeba przywołać fallusa i vaginę; bez seksu daleko się nie zajedzie, zatem literatura jak celebra, rozbiera się do naga.
Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Witaj, Ultro.
Tak, L.Carroll był matematykiem:) Zresztą, w „Alicjach…” można znaleźć również odniesienia do Królowej Nauk:)
Metody, o których piszesz, dotyczą sposobów tłumaczenia z jednego języka na inny:) W tym wypadku – anglojęzycznej powieści na język polski. Są rodzajem analizy naukowej, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że każdy tłumacz musi być także po trosze językoznawcą:)
Analizy dzieła literackiego to trochę co innego, bardziej z kuferka teoretyka literatury (który częściej porusza się jednak w obrębie własnego języka i nie ogranicza się wyłącznie do warstwy językowej) niż tłumacza (niczego nie ujmując kompetencjom tłumaczy, których przywołałaś), jest wiele ich rodzajów i zajmują się szeroko pojętą warstwą strukturalną dzieła:)
Ja natomiast wspomniałam o jednej z metod interpretacyjnych, które zajmują się warstwą znaczeniową utworu, jego sensem:)
Natomiast, brnąc przez wspomniany artykuł, też nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że lada moment i „naga prawda” zyska pornograficzny kontekst:(
Pozdrawiam:)
PolubieniePolubienie
Matematyk nie musi być nudziarzem. Nie musi być także filozofem aż tak oderwanym, aby go te śmieszne ruchy wcale nie zajmowały.
Natomiast mnie psychoanalityczne poszukiwanie w każdej historii klasy przedmiotów podłużnych i klasy przedmiotów z otworem nieodparcie kojarzy się ze znanym dialogiem Jasia i Małgosi, zaczynającym się od niewinnego pytania „O czym myślisz?”…
PolubieniePolubienie
Witaj, Tetryku.
Mówisz o rozmowie spuentowanej okrzykiem z nierogacizną w roli głównej:)?
Coś w tym jest:)
Gdy czytam tego rodzaju wywody, myślę sobie, że z „Psychoanalizą…” jest jak z „Kapitałem” – podzieliła czytelników na tych, którzy przeczytali i uwierzyli i na tych, co przeczytali i zrozumieli…
A co do matematyków, to odważyłabym się nawet postawić tezę, że to tacy sami ludzie jak wszyscy:)
Pozdrawiam:)
PolubieniePolubienie
Tę właśnie! 🙂
Twoją odważną tezę trudno byłoby jednakże udowodnić, głównie ze względu na niedookreśloność wyrażeń tacy sami oraz wszyscy ludzie…
PolubieniePolubienie
Ponieważ jest to teza, którą można poddać zarówno konfirmacji jak i falsyfikacji i dopiero po podłożeniu pod niekonkretność pożądanego założenia da się ją udowodnić:)
Pozdrawiam:)
PolubieniePolubienie