Słowa uwięzione w krtani.
Gdy spłyną serce mogą poranić.
Kategoria: Faramuszki – małe formy poetykie
Fraszki, myśli niesforne, limeryki – takie tam… wierszyki…
Więcej nie trzeba
Na zieloną słomkę
Czerwcową nanizać poziomkę.
Rokita
Wierzba rosochata
Bo w niej dusza rogata.
Inna miara
„Wolę naturalne twarze.
Są takie słodkie…” –
Plotła. Walcząc co wieczór z makijażem.
Dłutem i młotkiem.
Niezłomna
Gdy któryś jest w jej typie,
Szybko się bastion cnoty sypie.
Skrupulatny
Szczęście mierzył łokciami.
Radość na palcach wyliczał.
I – tak między nami –
Bilans go nie zachwycał.
Twarze
Nasze twarze.
Witraże.
Lustra rozbite.
W uśmiechy skąpe i w łzy obfite.
Czym chata bogata
Dostał niestrawności
Od nadmiaru gości.
Geny
Zbałamucił cudzych żon wiele.
Brzydkich, ładnych i tych niczego.
Aż dopadli mężowie przecherę
I – obiwszy – powlekli przed sędziego.
Ten słuchał i milczał złowrogo.
Winowajca krzyczał: „Jestem niewinny!”
– Jak się zwiesz? – spytał arbiter srogo.
– Spoufałek Mimorodzinny.
Miara miłości
Wyśpiewywał peany,
Hymny godne aniołów,
Po uszy w niej zakochany
(mierząc – rzecz jasna – od dołu).