w mgłej przeoddali het
pod horyzontem pióro
puszy
szpaler przyziemny
kulisto rozchwieruszony
ostrożeń
w pokłonie wahadłowym
kropli w piaszczyznach
światło
ku chwale grawitacji
kapłan codzienny czuwa
Kategoria: wiersze – pasjanse z liści
kluczyk do serca nenufaru
na bawełnianej tasiemce
spokój iskrzy srebrny
kluczyk
bujany w tę i we w tę
pośpiechem trącony
przypadkiem dzwoni
do serca
przemawia czule
myślom na oścież otwiera
oczy szeroko zadziwione
nenufaru
płatki kołyszą się
falom na przekór lekkie
pisze maciejka maczkiem
stary ołówek co nie
pisze
nawet z pamięci wygryziony
sterczy złamanym gryfotworem
zza parapetu uwodzi
maciejka
tka zapach tkliwie
oszałamiający sekret zaklęty
w szklanej kuli zapisany
maczkiem
z sympatycznego kałamarza
łubin o stu sercach
w polu szczerym aż do bólu
sięga jak po swoje
łubin
przetrząśnięty śmiechem
pęka grudką ziemi hardą
boginkę szklanoustą
trapią mdłe zgryzoty
o stu
rzeczach rozprawia się
na ścieżce z igliwiem
walczy zapłoniony jałowiec
o kęs tlenu próżno w łbach
sercach
napełnionych helem
na poprawę nastroju zbyt marny
nieśmiałym rumieńcem lilii
na modrzewiowym rogu stołu
o wschodzie słońca tak
nieśmiałym
że go wargami można zgarniać
ku konfiturom złotosennym
rumieńcem
pierzchnie bochen chleba
spieczonym białkiem szklący cicho
lilii
kielichy koronkowe
kołyszą się do wtóru ptakom
wydzwania konwalii na majowe
na wieży z kostek zegar
zaokrąglony uroczyście
wydzwania
zapomniane obietnice
wirują wokół monter
pełno od bieli
konwalii
bukiecik ogłuszony
niedomiarem szczęścia
pała afektem do czekania
na majowe
sposobi oka mgnienie
stosowne przeźroczyście
kropi jaskier łzami
harmider miętowy
przetacza się nad sklepieniem
tabun zdziczałych chmur
kropi
pierwszy daleki grzmot
narowi powolne źdźbło
zasłuchany w światło
jaskier
ślepnie uprzejmie na noc
płatek po płatku upuszcza
pod powieką kręci się
łzami
szafuje złoty skoroświt
rozpięty między szczytami
sosen poszum
pocałunek irysa boli
z dużej chmury deszcz
na szafirze wyciśnięty
pocałunek
od żaru blednie
kremowożółty smak
irysa
usta zatyka lepkość
szorstko wokół
boli
od zawrotu główki
odbite w ostrej krawędzi
stroszą hiacynty na zabój
na wierzbie gruszki
zaspane w popiele
stroszą
kubraczki chude
pleciugi rozbrykane fioletowo
hiacynty
spinelowo sztywne od zawsze
miotły zapachu
na zabój
iryzująco furkocą
ulęgłe bezziarniście
ostatni goździk zasnął
pierwszy raz a może
ostatni
taki dziwin rzucony
na głęboką trawę
wypłynął z odmętu
goździk
przydrożny pątnik
od spraw do głów
kurzem przybity
zasnął
na pąsu umgnienie