krok dziesiąty

jezioro w dobrym humorze
i brzozy usposobione przychylnie
pluszczą do tańca widliszkom
deszcz układa do snu płatki makom
chabrom targa kryzy wiatr
pierwszy żołędź w czapce na bakier
ogląda wirujące konstelacje
wścibskie niekropnie ostrzą języczki
czeczota zakwita na świerku
jesień stempluje dziuple i norki

krok siódmy

od nieznajomego
dostałam naręcze bzu
przewiązane uśmiechem
niezwykle bystrych oczu
nie skrył daszek studni
każdego wieczora
wyglądam pani z okna
gdy się pani nie zjawia
tęsknię głupio oznajmił
resztę zagłuszył warkot
siedzę w kuchni
patrzę na bez i żałuję
tamtej leśnej przecinki
usłanej rdzawo igliwiem
którą już nigdy nie pójdę

kwietniowa dygresja

gdy w kwietniu się zima spróbowała z latem
spod śniegu wyjrzały rude dusze mchów
szafirki objęły rządy na rabatach
zawilce przecknęły się z zimowych snów

gdy w kwietniu się trzmiele rozdzwoniły miodnie
po łąkach poniosło echo drżącą pieśń
do wtóru wojsiłki zabrzęczały zgodnie
wśród trzepli radosna popłynęła wieść

gdy w kwietniu się lato przemówiło z zimą
wytrącił się z sopli diamentowy pył
wieczorem pod mostkiem huczek się rozdymał
za łodygą miłki urazek się skrył

gdy w kwietniu się szklarki wmigotały w trzcinę
tygrzyki wiosenny rozpoczęły bieg
nieśmiałym rumieńcem oblał się wawrzynek
drzewoszki pląsaniem pożegnały śnieg

dziś

szyba przytula się do twarzy
za taflą szkliście zniekształcone
melodie silników kroków pełne
trotuary wodzą na pobłądzenie
kilka chodnikowych płytek
zagląda do ściekowej studzienki
gołąb zwycięzca zgubił dzióbek
do zdjęcia pozuje kasztanowiec
przy klombie tulipanów cicho