jezioro w dobrym humorze
i brzozy usposobione przychylnie
pluszczą do tańca widliszkom
deszcz układa do snu płatki makom
chabrom targa kryzy wiatr
pierwszy żołędź w czapce na bakier
ogląda wirujące konstelacje
wścibskie niekropnie ostrzą języczki
czeczota zakwita na świerku
jesień stempluje dziuple i norki
Kategoria: wiersze – z kroków urwanych
krok dziewiąty
w źródełku zagmatwanym
tysiącem płochych ścieżek
odbicie zielennego bożka
leśne dytko rogate
na liściu nenufaru
zasłuchane w pieśni mamun
między zmarszczki wciśnięte
brzozym echem znoszone
krok ósmy
nad wysepką zagubiony tramwaj
lewituje w przeciągu przeźroczystym
od niespodziewanego deszczu rześko
cykorie skromnisie popatrują spod płatków
zalotnie na chmurkę zieleni słońce kiwa
do krawężników szczerbatych chyżo
wyłupiastymi uśmiechami błyska
***
w najkrótszą noc roku
przyśnił mi się pocałunek
makowych ust
chabrowych tęczówek
gaj pełen
jemioły zapach
ostry
sierp księżyca
rozkołysany
w dłoniach blask ognia
spiralny pląs
dziewannych kielichów
uniesienie może nie sen
krok siódmy
od nieznajomego
dostałam naręcze bzu
przewiązane uśmiechem
niezwykle bystrych oczu
nie skrył daszek studni
każdego wieczora
wyglądam pani z okna
gdy się pani nie zjawia
tęsknię głupio oznajmił
resztę zagłuszył warkot
siedzę w kuchni
patrzę na bez i żałuję
tamtej leśnej przecinki
usłanej rdzawo igliwiem
którą już nigdy nie pójdę
bondary
karmnik rozsadza wrzawa
trzepot skrzydeł
dziadziołek w kopiastej czapie
wcale nie jest stary
brunatną ręką sypie ziarnka
mazurki brudzą rękaw
kiedy się nagle uśmiecha ma
najwyżej dwanaście lat
kwietniowa dygresja
gdy w kwietniu się zima spróbowała z latem
spod śniegu wyjrzały rude dusze mchów
szafirki objęły rządy na rabatach
zawilce przecknęły się z zimowych snów
gdy w kwietniu się trzmiele rozdzwoniły miodnie
po łąkach poniosło echo drżącą pieśń
do wtóru wojsiłki zabrzęczały zgodnie
wśród trzepli radosna popłynęła wieść
gdy w kwietniu się lato przemówiło z zimą
wytrącił się z sopli diamentowy pył
wieczorem pod mostkiem huczek się rozdymał
za łodygą miłki urazek się skrył
gdy w kwietniu się szklarki wmigotały w trzcinę
tygrzyki wiosenny rozpoczęły bieg
nieśmiałym rumieńcem oblał się wawrzynek
drzewoszki pląsaniem pożegnały śnieg
dziś
szyba przytula się do twarzy
za taflą szkliście zniekształcone
melodie silników kroków pełne
trotuary wodzą na pobłądzenie
kilka chodnikowych płytek
zagląda do ściekowej studzienki
gołąb zwycięzca zgubił dzióbek
do zdjęcia pozuje kasztanowiec
przy klombie tulipanów cicho
krok szósty
lodowa plaża
w tekturowej kuli
muszle
skute westchnieniem
mewy rozdzierają
wrzaskiem
brzask na strzępy
niepogody
a
tej nocy
blaskiem reflektorów
zwabiłam zimowe
świetliki co ponad
sosnami przewalały
się kurniawą z nieba
wytrzepaną