droga się na niebo
rozwarła ramionami brzóz
staliśmy pod gwiazdą
wytłoczoną w granacie
mech pod stopami
aksamitniał wilgocią
droga się na niebo
rozwarła ramionami brzóz
staliśmy pod gwiazdą
wytłoczoną w granacie
mech pod stopami
aksamitniał wilgocią
Takie frazy pisze się w chwilach wyjątkowego szczęścia….
Czy mam rację?
PolubieniePolubienie
Witaj, Stokrotko.
Masz:)
Wycieczki w leśną dal zawsze dają mi szczęście:)
Pozdrawiam:)
PolubieniePolubienie
Z takiego opisu łatwo wyobrazić sobie magię wieczoru…tylko brzozy mogą rozewrzeć ramiona 🙂
PolubieniePolubienie
Witaj, Jotko.
Dziękuję.
Tak. Brzozy mają w sobie tyle empatii, że można je przytulać i czekać, kiedy się odwzajemnią:)
Pozdrawiam:)
PolubieniePolubienie
Czytam i widzę dobrze to, o czym piszesz. jesteś wspaniałą poetką, Leno 🙂
PolubieniePolubienie
Witaj, Iwono.
Dziękuję bardzo.
Jeśli obrazek jest odpowiedni, opisanie go nie wymaga zbyt wiele trudu:)
Pozdrawiam:)
PolubieniePolubienie
Jeśli przyjąć, że niebo ramionami brzóz jest chronione, to do kogo wznosić modły o ich rozwarcie?
PolubieniePolubienie
Witaj, Tetryku.
Może do driady Betuli;)
Pozdrawiam:)
PolubieniePolubienie
Opowieść z mchu i paproci, rzec by można 🙂 Tyle, że nie tylko bajkowa ale i liryczna.
Buziak z Krainy Loch Ness
🙂
PolubieniePolubienie
Witaj, Szczurku.
Słowem: pokaż mi swoje paprocie, a powiem ci, kim jesteś:)?
Fajnie, że się objawiłeś, bo wieści dochodziły dość enigmatyczne.
Pozdrawiam:)
PolubieniePolubienie